wtorek, 28 stycznia 2014

Na szybciutko...

Na szybko, wieczorową porą, krótka relacja.
Rysiek rośnie, waga jednak  niewiele drgnęła, ponieważ kuwetkowe sensacje się niestety utrzymują, W piątek czeka nas wizyta u weterynarza. Rysiek szybko się uczy, kojarzy dźwięk otwieranej szuflady z nakładaniem jedzonka, nauczył się też pić wodę z kranu- jak na kota przystało :)
Wszędzie mi towarzyszy, krok w krok, niczym pies.
Następnym razem wkleję kilka porządnych fotek, by pokazać, jaki nasz Rysiek robi się puchaty. Ogon dostał jak wiewiór lub co najmniej lemur .Mam też wrażenie ,że kolorek na pyszczku zaczyna się rozprzestrzeniać.
Poza tym, straszny  z niego zbój, znowu zawisnął na zasłonie, i cała się powyczepiała z żabek....eh.
Natomiast załapał jeszcze mocniej gdzie drapak i trochę niniejszym zlitował się nad nasza kanapą :)
No i straaaaszny z niego gaduła !!!!!! Wystarczy spojrzeć na niego i  powiedzieć "no co Rysiek?", siada i miauczy .Przychodzi wieczorem do łóżka, siada , patrzy i miauczy. Przy nakładaniu jedzenia miauczy i biada jak ktoś wejdzie do łazienki bez niego! Siedzi pod drzwiami i wyyyyyje!, To samo, kiedy ktoś wchodzi pod prysznic....
Tyle na dziś, fotki wieczorowe, zabawa balonikiem....

 
 

sobota, 11 stycznia 2014

Dobry czas

Miniony tydzień był dla Rysia dobrym czasem myślę. Dużo się bawił, dużo spał i dużo jadł,
Kuwetkowe problemy nie wpłynęły na jego ogólną formę, ponieważ pierwszego dnia w nowym domu, kiedy go zważyłam wyświetliło mi się 2,2 kg, wczoraj natomiast , po równym tygodniu 2,5 kg.
 
Rysiek uczy nas porządku :), wszystko  trzeba chować, głównie w kuchni!
Kubki trzeba natychmiast po sobie myć, ponieważ Rysiek nie pogardzi nawet kawą!
Wczoraj natomiast , przed wyjściem z domu zostawiłam posprzątaną kuchnię, na blacie nie było nic! Nawet masło schowałam :)
Tylko na kuchence została po obiedzie wieeeeelka , ciężka patelnia z dwoma kotletami, przykryta jednak dopasowaną pokrywką.
 
 
Wystarczy chyba spojrzeć na to zdjęcie, by domyślić się co zmajstrował Rysiek
Wracam do domu, w kuchni sajgon, wielka patelnia zrzucona na podłogę, pokrywka 2 metry dalej i zjedzone pół kotleta! Tak więc zdaje się, że naszą dietę niniejszym szlag trafił!
Oczywiście miseczka z jedzeniem pełna .Rysiek miał kaprys. Po takich akcjach spodziewam się w przyszłą sobotę wagi przynajmniej 2,9 kg!

piątek, 10 stycznia 2014

Obserwacje

Rysiek jest mega bystrym kotem, raz mu pokazałam co się robi na drapaku (mata), natychmiast wszedł i uczynił to samo.
Zobaczył gdzie się zapala lampkę , natychmiast musiał spróbować i łapką naciskał włącznik :)
Reaguje na słowo "fe", nie wchodzi na stoły i blaty...
Jego bystrość pozwoliła mi sądzić, że można mu od razu zamontować klapkę w kuwecie i nie pomyliłam się, wiedział od razu jak się przez to wchodzi i wychodzi...
Chodzi za mną jak pies! Wszędzie musi być, wszędzie musi wejść, wszystkiego musi spróbować...
Trochę naiwnie, jak to dziecko , przyjął fakt, że jeśli klapa od sedesu była 3 razy zamknięta to na pewno za 4 razem też tak będzie...w ten sposób urządził sobie mały chrzest :)
 
Jego energia przywołuje mi na myśl kota bengalskiego i zapewne nie potwierdza teorii o swojej rasie co do kota "niskopodłogowego"!
Wypróbował już wszystkie półki oraz niestety zasłony :( Mam tylko nadzieję, że była to zabawa jednorazowa. Moje dziecko na szczęście postanowiło rozpruć skarbonkę i zainwestowało w zabawkę dla Rysia, która zajmuje go na długie chwile. Po prostu, trzeba się z nim bawić w rozsądny sposób.
Kiedy zaczyna nas atakować, gryźć lub kopać- kończymy zabawę. Pomału załapuje :)
Poza tym jest wiecznie głodny! Wystarczy zbliżyć się do blatu kuchennego lub lodówki...już jest i tak płacze, że serce pęka. Niestety kilka dni musimy go przemęczyć na suchej karmie, ponieważ nastąpiły sensacje jelitowe...walczymy więc. Chwilowo śpi sobie słodko, jest tak piękny, że nie mogę się napatrzeć. A poniżej sesja, Rysiek bowiem jest baaaardzo fotogeniczny!

 Dwa moje ulubione...
 

 
 
 
 
 
 

wtorek, 7 stycznia 2014

Rysiek ze Złotowa

Z małym poślizgiem, w sumie trzydniowym, przedstawiam naszego nowego domownika.
Jest nim przepięknej urody Kocurek Rysiek, który rodowodowo otrzymał imię Drago acz od pierwszej chwili, kiedy go ujrzeliśmy , jednogłośnie zatwierdzono imię Rysiek.
W poszukiwaniu Rysia pomógł oczywiście internet :) Było nadzwyczajnie krótkie, bowiem na Rysia trafiłam piorunem i wiedziałam, że to TEN albo żaden!
Dla nie wtajemniczonych - jest to kociak rasy Ragdoll. Ragdolle, których zalet tu wymieniać nie będę, gdyż noc by mnie zastała, mają ok 30 odmian kolorystycznych. Większość zwolenników tej rasy woli kotki o regularnym i przewidywanym ubarwieniu. Jednak kiedy zobaczyłam Ryśka z białą blazą na nosku...trafiła mnie strzała amora :)
 
Warto było jechać po niego 150 km... Kociak bowiem pochodzi z Hodowli pod Złotowem.
Przepiękne miejsce, klimatyczne i aż żal, że zimą tam jechaliśmy, ponieważ latem , "za jasnego" to miejsce zapewne zniewala swym urokiem.
W hodowli tej zobaczycie nie tylko koty...serdecznie polecam oglądanie ich strony, która na pewno Was zaskoczy. (Dopytam, czy zezwolą na umieszczenie tu linka) :)
Zobaczyć tam można między innymi Lemury  i inne Małpki a piszę o tym dlatego, że Rysiek przejawia dość dziwne, małpiaste zachowania, o  tym jednak w innym poście :)
 
Podróż przebiegła wspaniale, kociak miauknął 3 razy  i w sumie przeleżał grzecznie, z godzinkę nawet pospał. Do domu dotarliśmy ok godziny 21 tak więc dzień miał się ku końcowi. Rysiek zrobił rundę po domu i zagnieździł się w naszym łóżku śmiało i ochoczo. Udeptał kołdrę, pomruczał, wtulił się i zasnął. No nic tylko go zjeść! Tak minął 4 styczeń, czyli Rysia w domu- dzień pierwszy!
 
 
To zdjęcie niezwykle spokojnego Rysia (rzadkość! )
 Przeważnie jego wzrok wygląda tak:
 
 
Pozdrawiamy!