Na szybko, wieczorową porą, krótka relacja.
Rysiek rośnie, waga jednak niewiele drgnęła, ponieważ kuwetkowe sensacje się niestety utrzymują, W piątek czeka nas wizyta u weterynarza. Rysiek szybko się uczy, kojarzy dźwięk otwieranej szuflady z nakładaniem jedzonka, nauczył się też pić wodę z kranu- jak na kota przystało :)
Wszędzie mi towarzyszy, krok w krok, niczym pies.
Następnym razem wkleję kilka porządnych fotek, by pokazać, jaki nasz Rysiek robi się puchaty. Ogon dostał jak wiewiór lub co najmniej lemur .Mam też wrażenie ,że kolorek na pyszczku zaczyna się rozprzestrzeniać.
Poza tym, straszny z niego zbój, znowu zawisnął na zasłonie, i cała się powyczepiała z żabek....eh.
Natomiast załapał jeszcze mocniej gdzie drapak i trochę niniejszym zlitował się nad nasza kanapą :)
No i straaaaszny z niego gaduła !!!!!! Wystarczy spojrzeć na niego i powiedzieć "no co Rysiek?", siada i miauczy .Przychodzi wieczorem do łóżka, siada , patrzy i miauczy. Przy nakładaniu jedzenia miauczy i biada jak ktoś wejdzie do łazienki bez niego! Siedzi pod drzwiami i wyyyyyje!, To samo, kiedy ktoś wchodzi pod prysznic....
Tyle na dziś, fotki wieczorowe, zabawa balonikiem....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz